Ksiądz Franciszek Olszewski – krzewiciel wiary i polskości za wielką wodą

Ks. Franciszek Olszewski/ fot. archiwum rodzinne Autorki

Długo zastanawiałam się, z którego z moich przodków czy krewnych, jestem najbardziej dumna i wybrałam osobę rodzonego brata mojej babci Weroniki z Olszewskich Raczyńskiej – ks. Franciszka Olszewskiego.

W rodzinnym archiwum zachowało się jedno zdjęcie ks. Franciszka i kilka listów adresowanych do mojego Ojca. Tylko tyle. Jego osoba zafascynowała mnie, gdy zaczęłam zbierać materiały do rodzinnej sagi. Dotarłam wtedy (w źródłach zagranicznych) do wielu opowieści, zdjęć i dokumentów o nim.

Franciszek Ksawery Olszewski urodził się 29 listopada 1869 r. w Krzepicach – małym miasteczku na granicy dwóch zaborów – rosyjskiego i pruskiego. Nie wiem, kiedy poczuł powołanie do kapłaństwa i gdzie rozpoczął odpowiednią edukację. Z całą pewnością ukończył studia w Turynie we Francji oraz w Instytucie Salezjańskim we Włoszech.

Posługa duchowa w Kanadzie

Do Ameryki Północnej przybył na początku 1899 r. już jako seminarzysta. Rok później w Edmonton (Alberta, Kanada), został wyświęcony na księdza. Miał wówczas trzydzieści lat. Natychmiast został skierowany z posługą duchową do rodaków zasiedlających północne rejony stanu Alberta (byli to przede wszystkim emigranci z Galicji).

„Parafia” ks. Franciszka była bardzo rozległa i mało ucywilizowana. Nie było dróg, linii kolejowych – wszędzie trzeba było dotrzeć końmi lub pieszo. Okolica była słabo zaludniona, czyhało wiele niebezpieczeństw, zarówno ze strony dzikich zwierząt, jak i przyrody. Ksiądz jednak nie tracił odwagi i determinacji w służbie swoim parafianom. Aby utrzymać się w biednej przecież okolicy, kupił ziemię i założył farmę, z której można było w przyszłości utrzymać także szkołę i konwent zakonny. Chcąc lepiej wypełniać obowiązki duszpasterskie i oświatowe oraz realizować idee krzewienia polskości wśród swoich parafian, postawił w 1902 r. budynek, w którym mieściła się kaplica, klasa szkolna, biuro z sypialnią, a na piętrze sypialnie dla uczniów oraz zakonnic. Budynek został nazwany Kraków, taką nazwę przyjęła też osada. Z czasem na ziemi, która była własnością księdza, wybudowano kościół p.w. św. Kazimierza. Była to pierwsza polska parafia w stanie Alberta!

List ks. Franciszka Olszewskiego do Mieczysława Raczyńskiego/ fot. archiwum rodzinne Autorki
List ks. Franciszka Olszewskiego do Mieczysława Raczyńskiego/ fot. archiwum rodzinne Autorki

Konwent zakonny „Pomocnice Apostolatu”

Aby zapewnić dzieciom swych parafian edukację i pielęgnowanie polskości, Franciszek powołał konwent zakonny dla polskich dziewcząt nazwany „Pomocnice Apostolatu” (na wzór salezjański). Siostry miały zajmować się własną formacją duchową i uczyć w szkole.

Jesienią 1911 r. Franciszek, ze względów zdrowotnych (prawdopodobnie także z powodu nieporozumień z miejscowym biskupem), zrezygnował z pracy w trudnych kanadyjskich warunkach i razem z grupą polskich zakonnic wyjechał do USA.

Osiadł we Fried (Północna Dakota), gdzie przez sześć lat pełnił posługę kapłańską wśród miejscowej Polonii. Własnym sumptem wybudował dużą szkołę dla polskich dzieci (niestety budynek się nie zachował).

Latem 1919 r. rozpoczął pracę w niewielkim miasteczku New Cumberland w Północnej Wirginii. Nieliczna miejscowa Polonia wymagała opieki duszpasterskiej i edukacji. Franciszek zorganizował więc kolejną szkołę prowadzoną przez polskie siostry zakonne.

Na początku nabożeństwa odbywały się w małym, drewnianym kościółku. W wieku 69 lat ks. Olszewski podjął się budowy nowego kościoła (w dużej mierze „własnymi rękami” – jak przeczytałam na jego tablicy epitafijnej!). W nim już obchodził Złoty Jubileusz kapłaństwa. Zmarł na zawał serca 24 lutego 1955 r.

Upór, determinacja, patriotyzm…

Realizując salezjańskie ideały ks. Franciszek w każdej parafii, w której pełnił posługę kapłańską, dbał o edukację polskich dzieci, a zwłaszcza o zachowanie ojczystego języka. Powołany przez niego w tym celu zakon „Pomocnice Apostolatu” przetrwał do 2006 r. – do chwili śmierci ostatniej siostry z tego zgromadzenia. Ks. Franciszek Olszewski nigdy nie stracił kontaktu z Polską, nie zapomniał polskiego języka! Wspierał swoją rodzinę także w trudnych powojennych latach.

Odnajdując kolejne ślady życia i działalności ks. Franciszka Olszewskiego, odkrywałam też cechy Jego charakteru, które mi zaimponowały: upór, determinacja w dążeniu do wyznaczonych celów, a nawet pewna pryncypialność, odwaga, patriotyzm, głód wiedzy i odwaga w stawianiu czoła niezwykłym wyzwaniom. Jestem dumna z ks. Franciszka i tylko bardzo żałuję, że w rodzinnych Krzepicach jest postacią zupełnie nieznaną.

Autorka: Halina Raczyńska-Molik

Total
0
Shares
Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Previous Article

Majowy numer More Maiorum

Next Article

Metryki z Białorusi dostępne w Family Search!

Related Posts