Podbeskidzie jest jednym z tych regionów, który można określić „białą plamą” na genealogicznej mapie Polski. Mimo to badania tutaj nie są niemożliwe. – Można odnaleźć księgi z połowy XVII wieku. Niektóre z nich zniszczyli Rosjanie w 1945 roku – zaznacza Łukasz Kominiak.
Jak długo interesuje się pan genealogią?
Będzie to już blisko 22 lata. Ta przygoda zaczęła się dzięki mojemu bratu, który zainicjował poszukiwania genealogiczne. Temat na tyle mnie zaciekawił, że niejako „przejąłem” jego rozpoczęte badania. Po pewnym czasie brat przekazał mi całość odnalezionych informacji. On zajął się historią miasta, a ja w pełni zacząłem szukać korzeni.
Genealogia pochłaniała pana coraz bardziej?
Szukając przodków, z każdym odnalezionym aktem, interesowało mnie coraz bardziej to, kim byli moi antenaci. W pierwszej kolejności wydawało mi się, że zrobię tylko wywód przodków w linii prostej. Później zaczęło mnie interesować, czy ci pradziadkowie mieli jakieś rodzeństwo. I tak te poszukiwania zataczały coraz szerszy krąg.
Czego się pan dowiedział?
Razem z bratem myśleliśmy, że jesteśmy „sami” na świecie o tym nazwisku. Dziadek ojczysty zmarł bardzo młodo i nigdy nie mieliśmy okazji słuchać w domu opowieści dotyczących tej rodziny. Podczas poszukiwań okazało się, że był jednym z siedemnaściorga dzieci pradziadków.
Tu musiało być duże zaskoczenie.
Zgadza się. Nawiązaliśmy na nowo kontakty z rodziną. Część rodzeństwa jeszcze żyła, spotkaliśmy się. To było świetne uczucie.
Czy pana przodkowie pochodzą z terenów Podbeskidzia?
Rodzina Kominiaków pochodzi z okolic Gdowa, z niewielkiej miejscowości Stadniki. Próbowałem ich połączyć z Kominiakami z okolic Piątku, jednak nasze linie się rozmijają. Moja wywodzi się od nazwiska Kowal.
A skąd zainteresowanie terenami Podbeskidzia?
Dziadek Kominiak poznał moją babcię na Ziemiach Odzyskanych – ona pochodziła z samego centrum ówczesnego Bielska. Mieszkała tu rodzina Hankusów – mająca mocno zakorzenione tradycje stolarskie. Prapradziadek miał zakład stolarski. Działał bardzo prężnie, bo zatrudniał nawet uczniów do nauki zawodu. Cały ród babci wywodzi się z okolicznych wsi – Bujakowa, Kóz, Mazańcowic, natomiast rodzina mojej mamy z Pisarzowic, Wilkowic i Mikuszowic.
Jakie najstarsze księgi można znaleźć na tym obszarze?
Stan zachowania metryk jest różny. Czasami najstarsza księga datowana jest na rok 1786, ale zdarzają się także księgi z połowy XVII wieku. Jednak niektóre z nich zostały zniszczone po II wojnie światowej. Kiedy na te tereny weszły wojska radzieckie, rosyjscy żołnierze palili księgami. Taka sytuacja miała miejsce chociażby w Ligocie k. Czechowic-Dziedzic, gdzie wszystkie najstarsze dokumenty zniszczyli Sowieci.
Jednak wiele tak naprawdę zależy od szczęścia. Bo mimo że możemy znaleźć księgi XVII-wieczne, to charakter pisma bywa bardzo nieczytelny. Jako przykład mogę podać Istebną, gdzie osoba niewprawiona w jego czytaniu, a szczególnie nieznająca występujących tam nazwisk, może sobie nie poradzić z ich odszyfrowaniem.
To tylko 30% artykułu. Cały tekst dostępny jest w More Maiorum 3(50)/2017, który można bezpłatnie pobrać poniżej[/notification]