[…] w Departamencie Warszawskim stawił się Marcin Borowicz szewdz trzydzieści pięć liczący […] okazał nam dziecię płci żeńskiej, które urodziło się w domu jego […] pod numerem czterdziestym piątym […] spłodzone z niego i Katarzyny dwadzieścia pięć lat mającej małżonki jego […]
Katarzyna zmarła młodo – miała zaledwie 40 lat i zostawiła aż sześcioro małoletnich dzieci. Marcin jednak po czterech miesiącach od śmierci żony pobrał się ponownie z młodszą o 10 lat Katarzyną Subczyńską – również wdową. Najprawdopodobniej nie mieli już żadnych dzieci.
Marcin Borowicz został ochrzczony 5 listopada 1780 roku, jako syn uczciwych Jana i Justyny Borowiczów. Zaciekawił mnie jednak dopisek o tym, że jednym z chrzestnych był szlachcic Jan Okmurski. Wydawało mi się, że dla zwykłych parobków żaden szlachcic nie byłby chrzestnym. Chyba, że był to taki ‘szlachcic’ co opisują go w Słowniku Geograficznym Królestwa Polskiego – autentyk, a bohater z Żychlina oczywiście … 🙂
[…] Tak i w tym Żychlinie mieszka sama szlachta; jednego z nich spotkaliśmy, jak z szablą przy boku popędzał wóz gnojem na pole. […]
Następnie odszukałem oczywiście rekord dot. ślubu rodziców 4xpradziadka Marcina – Jana i Justyny Borowiczów. Pobrali się 14 września 1773 roku w Żychlinie. Co mnie zdziwiło… Justyna była szlachcianką! Jak byk stoi, oczywiście w tłumaczeniu z łaciny:
Szlachetna Justyna Pieńkowskich panna z Kamieńca
Ten zapis nieco potwierdził moje wcześniejsze domysły, które nie brały się też znikąd. Franciszek i Apolonia zmarli odpowiednio w 1884 i 1887 roku – do dzisiaj zachował się ich nagrobek na żychlińskim cmentarzu! Nie wiedzieć czemu, ale razem z nimi pochowana jest niejaka Cecylia Ciechomska. Próby ustalenia pokrewieństwa nie przyniosły rezultatów… Po drugie Franciszek Głogowski, Maciej Głogowski, Ludwik Pachniewski oraz Marcin Borowicz parali się dość mieszczańskimi zawodami. Nie byli typowymi chłopami, zagrodnikami czy kmieciami, ale właśnie rzeźnikami, młynarzami, kowalami czy szewcami. Jeden z wujków Franciszka był kołodziejem, czasami wymieniany jako mieszczanin.
Ciekawiło mnie jednak dlaczego szlachcianka Justyna wyszła za Jana Borowicza, który żadnego szlachectwa nie ma przypisywanego. Być może była to zwykła gołota, a może … prawdziwa miłość?
Dzięki pomocy niesamowitego Piotra Kowalskiego udało się odnaleźć wśród jego zapisków i skanów łęczyckich ksiąg grodzkich kilka informacji o moich przodków. I tak: Justyna była córką Andrzeja i Jadwigi z Dobrzyckich, którzy prawdopodobnie herbem Leszczyc się posługiwali. Sami Pieńkowscy z kolei byli podobnież herbu Suchekomnaty. Rodzicami Andrzeja byli Wojciech Pieńkowski oraz Franciszka Ciechomska herbu Wąż.
Justyna wraz z rodzeństwem, a także brat Andrzeja – Antoni wraz ze swoimi córkami, występują na karcie jednej ze stron łęczyckiej księgi grodzkiej z roku 1765. Fragment tekstu przetłumaczył p. Adam Pszczółkowski:
Jestem bardzo ciekawy co kryją dalsze łacińskie wyrazy… Pieńkowscy przybyli na ziemię łęczycką prawdopodobnie z Mazowsza lub Podlasia. Według łęczyckiej księgi grodzkiej z lat 1717-1719 Antoni Pieńkowski był synem Wojciecha cześnika mielnickiego. Wojciech jednak nie występuje w spisie urzędników woj. podlaskiego. Sam herbarz Uruskiego wymienia Wojciecha właśnie jako cześnika. Co będzie dalej? – Nie wiem, ale jestem bardzo ciekawy dalszej genealogii. Zajmuję się nią już kilka lat, ale teraz to kompletna nowość. Księgi grodzkie, miła odmiana :-