— W 2018 roku pozwaliśmy ministra sprawiedliwości za to, że wydał nielegalny akt zabraniający kopiowania dokumentów archiwalnych – mówi w rozmowie z kwartalnikiem genealogicznym Alex Krakowsky. Czy w momencie zmiany rządów na Ukrainie zmieniło się także podejście do udostępniania dokumentów? Dlaczego odmówiono wykonania kopii z zespołów archiwalnych dotyczących ludności żydowskiej? I jakie plany digitalizacje są w dalszych latach?
Opublikował pan setki tysięcy skanów dokumentów znajdujących się w ukraińskich archiwach. Jak rozpoczął się proces digitalizacji?
Tak w zasadzie to opublikowałem, jak na tę chwilę, dwa miliony zdjęć. Zacząłem zajmować się swoją genealogią w 2011 roku i od tego czasu jest to moje hobby. Urodziłem się w Kijowie, gdzie moi przodkowie osiedlili się w 1901 roku. Dotąd ustaliłem blisko 70 różnych linii mojej rodziny. Niektóre z nich sięgają aż XV wieku i wciąż dalej szukam.
Od 2015 roku moje drzewo genealogiczne zrobiło się tak duże, że zacząłem być proszony o udzielanie lekcji na temat poszukiwania swoich przodków na Ukrainie. Jak każdy poszukiwacz zdaję sobie sprawę, jak ważne jest, by dokumenty źródłowe były szeroko dostępne. Poszukiwania w archiwach ukraińskich były więc bardzo trudne. Kiedy zaczynałem poszukiwania nie było żadnych skanów online, czy nawet inwentarzy. Wtedy zdałem sobie sprawę, że takie nieudostępnianie danych i wszystkie te restrykcje związane z utrudnieniem dostępu do materiałów archiwalnych są nielegalne.
Krok po kroku zacząłem podejmować próby kopiowania ksiąg, które były mi niezbędne do prowadzenia badań, zwłaszcza wykazy rodzin z całych prowincji. W niektórych archiwach było to możliwe. Jednak wielu dyrektorów było zdecydowanie się temu sprzeciwiało.
Jednak wkrótce dołączyli do pana kolejni wolontariusze?
Zgadza się, poznałem kilku fantastycznych prawników, którzy zaoferowali mi pomoc w walce z tymi zupełnie bezprawnymi ograniczeniami. Zaczęliśmy pisać pozwy, jeden po drugim i do tej pory nie przegraliśmy ani jednego procesu! W końcu zaczęliśmy publikować kopie, które posiadaliśmy. Niektóre zostały wykonane lustrzankami, a niektóre telefonem komórkowym. Później staliśmy się posiadaczami profesjonalnych skanerów do materiałów archiwalnych „CZUR”. Nie było inne opcji kopiowania tych dokumentów. Mogliśmy robić albo takie kopie, albo w ogóle. Projekt Wikimedia wyszedł po prostu dobrze. Jest intuicyjny, nielimitowany, szybki i darmowy.
Kolejno zaczęliśmy publikować skany. Początkowo prawie wszystkie kopie były wykonywane przeze mnie. Później zaczęli mi pomagać przyjaciele. W niektórych archiwach było możliwe zamówienie kopii za drobną opłatą. Dzieliliśmy się kosztami z innymi genealogami.
Później koleżanka Brooke Schreier Ganz zaoferowała swoją pomoc. Rozpoczęła internetową zbiórkę funduszy, by zakupić skanery CZUR do ukraińskich archiwów. Niektóre z nich przyjęły naszą pomoc i zakupiony sprzęt. W zamian mieli opublikować dane online. I to zrobili. Brooke była siłą napędową, nie tylko pomogła w zakupie skanerów, ale też pokryła część naszych wydatków i rachunków, które mieliśmy do uregulowania w archiwach.
Archiwa na Ukrainie: opublikowaliśmy 2 000 000 skanów

Jaki jest główny cel publikowania tych skanów?
Przechowywanie tych cennych informacji i dzielenie się nimi. Jako poszukiwacz często spotykam innych genealogów, z którymi dzielimy się informacjami i wiedzą. Oni pomagają mi przy pracy nad moją genealogią, ja pomagam innym. To jest wspaniałe.
Jedna z moich prababek urodziła się w Magdeburgu w Niemczech w 1851 roku. Kiedy pierwszy raz przyjechałem do niemieckiego archiwum kilka lat temu, powiedziano mi, że wiele z oryginalnych spisów kościelnych niestety zostało zniszczone w trakcie II wojny światowej, ale mają mikrofilmy i kopie wykonane w latach 1937−1943. Oni naprawdę mieli pełne kopie! Dzięki temu informacje przetrwały.
Stan ukraińskich archiwów obecnie jest tragiczny. Wiele spłonęło w 2003 roku w Kamieńcu Podolskim. Wiele dokumentów zostało wykradzionych. Budynki są w opłakanym stanie, nie ma tam ogrzewania czy odpowiednich systemów wentylacji.
Ich digitalizacja i publikowanie danych online jest szansą na przetrwanie i przekazanie tych informacji następnym pokoleniom. A już teraz stają się dostępne dla wielu poszukiwaczy na całym świecie.
Jak wspomniałem na początku, do dziś opublikowaliśmy ponad dwa miliony skanów. Niektóre otrzymaliśmy od archiwów na zasadzie zapłaty. Wszystkie są opublikowane online na Wikimedia. Dostępne dla każdego za darmo. Te dokumenty nie były nigdy wcześniej nigdzie publikowane online. Nie kopiujemy dokumentacji, którą skanowały inne organizacje, jak np. Family Search kilka lat temu. Obecnie koncentruję się na dokumentacji pozametrykalnej. Jest tyle dokumentów, o których istnieniu poszukiwacze nie mają nawet pojęcia. Sam jestem pasjonatem poszukiwań i zawsze chce znaleźć coś więcej na temat moich przodków. Dlatego kopię głębiej i głębiej, odnajdując przeróżne rzadkie archiwalia.
Czy archiwa są chętne do wysyłania skanów?
Nie, absolutnie nie. Uważają dokumenty za swoją własność. Zawsze chcą za wykonanie takiej usługi jak najwięcej pieniędzy. Mam tu na myśli przede wszystkim łapówki – nie tylko za zrobienie skanów, ale nawet za udostępnienie dokumentów.
Które archiwa są najbardziej zamknięte dla poszukiwaczy?
Centralne Państwowe Archiwum Historyczne w Kijowie ma jedne z najwspanialszych zbiorów na świecie, ale jest też najtrudniejsze w dostępie. Ciężko sobie z nim poradzić. Wytoczyłem wiele pozwów przeciwko niemu.
Dlaczego?
Tak jak mówiłem, traktują dokumenty archiwalne jako swoją własność. Ciągle chcą tylko więcej pieniędzy. Wielu pracowników archiwum świadczy jednocześnie komercyjne usługi genealogiczne w swoim miejscu pracy i nie chcą stracić swojego nielegalnego źródła dochodu.
20 batalii sądowych

Jak kwestia udostępniania skanów jest regulowana przez ukraińskie prawo?
Artykuł 34 Konstytucji Ukrainy mówi, że każdy ma prawo do zbierania i przechowywania i dzielenia się informacjami w każdy sposób, wedle wyboru.
Artykuł 20 Ustawy o narodowym zasobie archiwalnym i organizacji archiwów gwarantuje prawo do kopiowania dokumentów archiwalnych tak długo, aż się ich nie niszczy i nie uszkadza. Obywatel innych krajów ma takie same prawo, co mieszkańcy Ukrainy.
A co z zakazem fotografowania niektórych dokumentów?
To był specjalny akt ministra sprawiedliwości wydany w lipcu 2018 roku. Muszę przyznać, że był całkowicie nielegalny. Pozwaliśmy ministra i wygraliśmy! Oczywiście to zwycięstwo jest wynikiem nadludzkiemu wsparciu poszukiwaczy i dziennikarzy z całego świata. Wielu z nich pochodziło z Polski.
Odbyło się blisko 20 rozpraw sądowych. Przybyli nawet ludzie z Nowego Jorku, Chicago czy Colorado, a także z różnych krajów europejskich i różnych miast Ukrainy. Wszyscy przyjechali, żeby nas wesprzeć.
Ta sprawa była ogromnym przedsięwzięciem. Nigdy nie podołałbym jej sam, gdyby nie wsparcie tych wszystkich niesamowitych ludzi. Czułem, że robimy coś bardzo ważnego dla fundamentalnych praw człowieka. Dowiedliśmy, że demokracja może wygrać, nawet jeśli pozywasz ministra sprawiedliwości.
Czy zakaz ten dotyczy także skanów wykonywanych przez archiwum?
Nie. Ale większość archiwów tak naprawdę nie wykonuje kopii, nawet odpłatnie. Jest kilka powodów. Pensje archiwistów od lat są na tym samym poziomie, a opłaty za kopie są bardzo niewielkie. Wolą wykonywać kopie nielegalnie dla prywatnych poszukiwaczy i pobierać za to znacznie większe opłaty. Niektóre archiwa chcą pobierać 2 dolary lub więcej za stronę. Byłem też gdzieniegdzie proszony o uiszczenie opłaty 500 hrywien (ok. 17 dolarów) za 2 strony. W archiwum w Chersoniu chcą więcej niż 10 dolarów za stronę!
Czy potrzebuje pan zgody od dyrektorów archiwów, by publikować skany/fotografie?
Oczywiście, że nie. Dokumenty archiwalne nie należą do władz archiwów. Zasób ukraińskich archiwów należy do Ukrainy, czyli do jej mieszkańców. Prawo gwarantuje nam możliwość przetwarzania informacji uzyskanych z dokumentów archiwalnych oraz kopii z archiwów państwowych i wykorzystanie ich w dowolny sposób. Przepisy prawa są całkiem postępowe.
Czy archiwum może nie zgodzić się na publikację zdjęć?
Mogą ograniczyć dostęp do dokumentów, jeżeli znajduje się w nich tajemnica państwowa, z powodu praw autorskich albo jeżeli znajdują się tam dane osobowe. Zakres ochrony dotyczy jednak dokumentów młodszych niż 75 lat.
Archiwa na Ukrainie: mamy do czynienia z mafią

Jak sam pan przyznał, wiele odmów, które otrzymał pan od archiwów zakończyło się w sądzie. Jakie ma pan argumenty?
Głównie odwołuję się do art. 34 Konstytucji Ukrainy i artykułów Ustawy o narodowym zasobie archiwalnym i organizacji archiwów. Ale też do mojego „ulubionego” art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka: Każdy ma prawo do wolności wyrażania opinii. Prawo to obejmuje wolność posiadania poglądów oraz otrzymywania i przekazywania informacji i idei bez ingerencji władz publicznych i bez względu na granice państwowe. Niniejszy przepis nie wyklucza prawa Państw do poddania procedurze zezwoleń przedsiębiorstw radiowych, telewizyjnych lub kinematograficznych.
Czy istnieje mafia w archiwach na Ukrainie?
Oczywiście, że tak.
Jakie są jej działania?
Pieniądze i łapówkarstwo. W każdej walucie.
Czy w momencie zmiany rządów na Ukrainie zmieniło się coś w dostępie do archiwów?
Nowy rząd wprowadził ostatnio kilka pozytywnych zmian. Na przykład nie wnieśli apelacji w mojej sprawie przeciwko ministrowi sprawiedliwości. Nowy wiceminister sprawiedliwości publicznie przyznał, że wydany akt był nielegalny. W związku z tym nie wnieśli apelacji i przyjęli wyrok sądu. To dobrze. Restrykcje zniknęły. Z drugiej strony nie zwolnili żadnego z dyrektorów archiwów. Nawet tych, przeciwko którym było wytoczonych wiele procesów i którzy niejednokrotnie łamali prawa człowieka. Np. w Centralnym Państwowym Archiwum Historycznym w Kijowie nie udostępnili wszystkich dokumentów z „zespołu żydowskiego”. Kilka dni później wysłałem prośbę o wysłanie mi skanów. Powiedzieli, że nie mogą z powodu problemów technicznych, ale nie powiedzieli, jakie są to problemy. Przez moment twierdzili nawet, że powód nieudostępnienia dokumentów nie może być podany do informacji publicznej. Oczywiście pozwaliśmy ich i zamierzamy wygrać! Wysłałem zapytanie i prośbę o wyjaśnienie zaistniałej sytuacji do ministra sprawiedliwości. Dostałem odpowiedź, że powinienem móc je zeskanować w sierpniu 2020 roku. Nie mam żadnych wątpliwości, że do tego czasu wymyślą coś innego, żebym nie mógł otrzymać kopii.
Jakie dokumenty mogą nie być dostępne ze względów politycznych?
Ja głównie mam do czynienia z dokumentami starszymi niż 100 lat. Głównie z XVII, XVIII i XIX wieku. Tutaj nie ma powodów, żeby nie udostępniać ich z powodów politycznych.
Łapówkarstwo jest coraz rzadsze
Czy istnieje jakaś uprzywilejowana grupa poszukiwaczy na Ukrainie, którzy mają lepszy dostęp do archiwów niż inni?
W pewnym sensie tak. Ale ostatnie lata wiele zmieniły. Lepszy dostęp i lepsze warunki za małą łapówkę dla dyrektora był powszechną praktyką. Teraz już nie, a przynajmniej mniej się o tym słyszy.
Jak sam pan przyznał, wiele odmów, które otrzymał pan od archiwów zakończyło się w sądzie? Jakie zapadały wyroki?

Głównie odwołuję się do art. 34 Konstytucji Ukrainy i artykułów Ustawy o narodowym zasobie archiwalnym i organizacji archiwów. Ale też do mojego „ulubionego” art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka: Każdy ma prawo do wolności wyrażania opinii. Prawo to obejmuje wolność posiadania poglądów oraz otrzymywania i przekazywania informacji i idei bez ingerencji władz publicznych i bez względu na granice państwowe. Niniejszy przepis nie wyklucza prawa Państw do poddania procedurze zezwoleń przedsiębiorstw radiowych, telewizyjnych lub kinematograficznych.
Jakie są dalsze plany w zakresie digitalizacji?
Chciałbym uzyskać kopie ze wszystkich archiwów ukraińskich. Dowiedliśmy, że jesteśmy to w stanie zrobić bardzo niskim nakładem finansowym, zalewie z kilkoma wolontariuszami. Mamy nadzieję, że Family Search wróci do naszego kraju i zrobi to na światowym poziomie. Marzymy o tym, ale od 2011 roku, od kiedy zostali zmuszeni do opuszczenia archiwów, nie dzieje się nic więcej w tym zakresie.
Ale i tak jestem optymistycznie nastawiony. Wiele udało się zrobić. Wygraliśmy wiele procesów, opublikowaliśmy miliony skanów, mimo silnego oporu ze strony rządu. Jeśli tego oporu będzie teraz mniej, możemy zrobić jeszcze więcej.
Na pewno będzie mniej korupcji na Ukrainie i wiele pozytywnych zmian. Jestem dumny z mojej grupy przyjaciół. Zrobiliśmy coś małego, ale istotnego dla całego kraju.
Przykładem niech będzie Polska. Macie oficjalny serwis szukajwarchiwach.pl. Świetną grupę badaczy doświadczonych w archiwach. Kopiowanie dokumentów jest bezpłatne, a miliony rekordów dostępnych jest online. Dlaczego na Ukrainie miałoby być gorzej?
Alex Krakowski − urodził się w Kijowie w 1982 roku. W 2005 roku ukończył Narodowy Uniwersytet Techniczny Ukrainy Politechnika Kijowska. Obecnie pracuje jako programista.
Pierwotne miejsce publikacji: More Maiorum nr 1(84)/2020.