Paweł Becker dołączył do “More Maiorum” w styczniu 2014 roku. Skupia się w głównej mierze na artykułach historycznych. Jak wyglądał jego początek z genealogią? I czego życzy czytelnikom “More Maiorum” na nowy rok?
Od którego roku interesujesz się genealogią?
Od mniej więcej 2011 roku. Byłem studentem, gdy na Facebooku napisała do mnie pewna kobieta. Szukała krewnych swojej babki – Anny de domo Becker. Skontaktowała się ze wszystkimi, którzy nosili to nazwisko i mieszkali w miejscowości, z której pochodziła jej babcia. Okazało się, że jej babcia i mój dziadek to rodzeństwo! Zdałem sobie wtedy sprawę, jak mało wiem o historii rodziny. Na początku budowałem drzewo ze wspomnień rodzinnych. Wspomnienia mojej babci po kądzieli Anieli z Wilków Grzegorczyk (1920-2009) sięgały dwa pokolenia wstecz.
Szczęśliwie rodzina po mieczu to mieszczanie wąbrzescy, którzy nie opuszczali miasta i najbliższych okolic od XVII do XVIII wieku. Wielu spośród nich odnalazłem w toruńskim archiwum diecezjalnym. Rodzinę ze strony mamy poznałem dzięki kontaktom rodzinnych oraz Genetece. Dziś moje drzewo liczy już ponad 900 osób.
Najbardziej szokujące odkrycie?
Takich było kilka! Mój prapradziadek Józef Becker organizował w przededniu powstania styczniowego nielegalne msze patriotyczne. Kuzyn pradziadka walczył w powstaniu 1863 i stał się jednym z bohaterów opowiadania „Puszcza jodłowa” Stefana Żeromskiego”. Dwóch przodków było burmistrzami Wąbrzeźna. Moi przodkowie należeli do piechoty wybranieckiej pod wodzą Batorego, ukrywali u siebie ks. Piotra Ściegiennego. Swój pomnik w Krajnie ma para ludowych poetów Wojciecha i Rozalii Grzegorczyków. To tylko ciekawsze wątki, a już z nich powstałaby fascynująca opowieść sięgająca XVII wieku, obejmująca Turcję, Francję oraz ziemie polskie pod zaborami pruskim i rosyjskim.
Muszę także wspomnieć o pięknych zdjęciach z przełomu XIX i XX wieku, które z odległej Kanady nadesłała (uwaga, wersja dla zaawansowanych!) córka syna z pierwszego małżeństwa macochy bratanka mojej prababki!
Czy chciałbyś zbadać się pod kątem genealogii genetycznej?
Nie zajmuję się genealogią genetyczną, choć pewnie takie badanie potwierdziłoby lub obaliło pochodzenie francuskie i tureckie. Na razie nie mam takich planów.
Jesteś nauczycielem historii, czy podczas lekcji poruszasz wątki genealogiczne?
Tak. Na lekcjach pojawiają się drzewa genealogiczne polskich władców, przede wszystkim pierwszych Piastów, Andegawenów, Jagiellonów i Wazów. Ponadto uczniowie w klasie IV szkoły podstawowej powinni poznać dzieje swojej rodziny.
Zdarza mi się również wplatać wątki „rodzinne” w lekcje, np. podczas opowiadania o czasach Batorego czy Żeromskim. Niektórzy, zwłaszcza młodsi, reagują ze zdziwieniem, ale takim pozytywnym. Usłyszałem też „To pan jest z takiej sławnej rodziny!”. Inni reagują niedowierzaniem, nie wierzą, że można mieć drzewo genealogiczne sięgające tak daleko. No może szlachta, królowie, ale chłopi i mieszczanie? Czasem tłumaczę, że to zajęło mi kilka lat badań – wtedy wierzą, albo odpuszczają.
Uczenie o genealogii w dzisiejszych czasach jest coraz trudniejsze. Rodziny rozbite, rekonstruowane, do tego eurosieroty nieznające de facto bliższej. Czasem ich wiedza nie wykracza poza dziadków (ale już nawet bez nazwiska panieńskiego babci). To smutne. Teraz przychodzi mi na myśl anegdota o pewnej starszej cioci, która podczas rodzinnej herbatki w momencie niezręcznej ciszy fuknęła na młodą krewną „Pytaj! Bo umrę i nic nie będziesz wiedziała!”
Jakie jest Twoje marzenie genealogiczne?
Odnaleźć listy, wspomnienia, pamiętniki pisane przez przodków. Wiem, że szanse są nikłe, bo wiele dokumentów zginęło w czasach dwóch wojen światowych, a ponadto chłopi takich rzeczy nie prowadzili. Ale liczę, że kiedyś taki dokument się znajdzie.
Czego życzysz czytelnikom “More Maiorum”na nowy rok?
Odnalezienia tego, czego od dawna szukają. Metryki, zdjęcia, dokumentu, krewnego. I tego, żebyśmy poza krewnymi z dawnych wieków, nie zapominali o tych, którzy są wśród nas. Nawet jeśli mamy wspólnego przodka dopiero w XVIII wieku, to zawsze warto podtrzymywać więzy rodzinne.