Nadal nie zostały szerzej opracowane i opisane wojenne losy ksiąg metrykalnych z obszarów, które po II wojnie światowej znalazły się poza granicami Polski. Bowiem rozproszone krótkie wzmianki, wspomnienia i pojedyncze dokumenty bywają ze sobą sprzeczne.
Wkrótce po agresji na Polskę władze sowieckie przystąpiły do tworzenia na zajętych terenach struktur NKWD (Ludowego Komisariatu Spraw Wewnętrznych). Jednocześnie też powstała podporządkowana im sieci archiwów państwowych – obwodowych, rejonowych i miejskich. Na przełomie 1939 i 1940 roku władze republiki ukraińskiej wydały dekret o przejęciu zasobów polskich archiwów i włączeniu ich do zasobu archiwalnego ZSRR. Odrębną kategorię stanowiły w nim tzw. akta specjalne, mające szczególne znaczenie dla administracji sowieckiej. Akta administracji kościelnej obrządków rzymskokatolickiego i greckokatolickiego zostały zaliczone do tej grupy. Gromadzono je gromadzono w wydziałach tajnych archiwów obwodowych lub rejonowych. W listopadzie 1939 roku Rosjanie przejęli we Lwowie archiwa konsystorzy biskupich obrządków rzymskokatolickiego, greckokatolickiego i ormiańskiego, w tym akta metrykalne. W późniejszym okresie zostały rozproszone w wyniku przekazania ich do terenowych urzędów stanu cywilnego.
Historyczka lwowska Łucja Charewiczowa, w przemyconym do Warszawy sprawozdaniu o stanie archiwów i bibliotek lwowskich w 1940 roku, informowała:
Od dnia 5 V 1940 wszystkie akta parafialne, księgi metrykalne itd. ostatniej doby zostały zarówno z parafii chrześcijańskich jak i z urzędów metrykalnych żydowskich przeniesione do bolszewickiego urzędu stanu cywilnego i został wydany zakaz prowadzenia kancelarii parafialnych oraz wystawiania jakichkolwiek aktów urodzin, ślubów i zgonów, wszystkie te agendy objął bowiem sowiecki urząd stanu cywilnego.
Wojenne losy ksiąg: działania władz niemieckich
W wołyńskim archiwum obwodowym w Łucku, z akt zgromadzonych w 1939 i 1940 roku, Rosjanie wydzielili
około 50 tysięcy (sic!) jednostek archiwalnych akt stanu cywilnego, które przekazano do obwodowego archiwum stanu cywilnego. Na księgach przechowywanych w AGAD są, słabo już widoczne, pieczęci z napisem NKWD.
Niemcy, od połowy 1941 roku, kontynuowali rozpoczętą przez Rosjan akcję koncentracji ksiąg metrykalnych. Na przełomie 1941 i 1942 roku do archiwum obwodowego we Lwowie trafiło około tysiąca ksiąg (głównie metrykalnych i inwentarzy majątków kościołów).
Na rok 1942 Niemcy zaplanowali zwiezienie wszystkich zebranych ksiąg metrykalnych różnych wyznań do Lwowa. Do tego czasu inwentaryzowano je w Tarnopolu, Stanisławowie i Samborze.
Według raportów dla niemieckich władz archiwalnych w 1942 roku w Tarnopolu zinwentaryzowano 1032 księgi (251 rzymskokatolickich z 49 parafii, 764 greckokatolickie z przeszło 160 parafii, 17 mojżeszowych), w Samborze 424 księgi (194 greckokatolickie, 11 rzymskokatolickich i 219 mojżeszowych), a w Stanisławowie 5 greckokatolickich i pewną ilość mojżeszowych.
W drugiej połowie 1942 roku przywieziono do Lwowa księgi metrykalne gmin wyznania mojżeszowego z archiwum obwodowego w Stanisławowie oraz księgi metrykalne wyznania rzymskokatolickiego i mojżeszowego z archiwum obwodowego w Tarnopolu.
Historyk i archiwista Michał Wąsowicz, późniejszy długoletni dyrektor Archiwum Głównego Akt Dawnych,
podczas wojny zatrudniony w archiwum we Lwowie wspominał, że od lipca 1941 roku w pomieszczeniach klasztoru dominikanów (tam Rosjanie wcześniej przenieśli archiwum archidiecezjalne) porządkował i inwentaryzował materiały kościelne z rzymskokatolickiej archidiecezji lwowskiej i diecezji przemyskiej od XVII do XX wieku. W lipcu 1943 roku Wąsowicz przystąpił do porządkowania akt gminy ewangelickiej we Lwowie.
Wojenne losy ksiąg: 5 000 wywiezionych woluminów
Od wiosny 1944 roku ze Lwowa wywieziono 5 tysięcy ksiąg metrykalnych z archidiecezji lwowskiej i diecezji przemyskiej obrządków rzymskokatolickiego i greckokatolickiego oraz księgi gmin wyznania mojżeszowego i 9 skrzyń ksiąg metrykalnych gminy ewangelickiej we Lwowie. Księgi metrykalne parafii lwowskich, według zachowanych relacji, trafiły do Rabki.
Dr Wąsowicz zapamiętał, że
tzw. Sippenamt, który miał siedzibę w klasztorze dominikanów, wywiózł w marcu 1944 roku wszystkie metryki kościelne. Ponadto przedstawiciel władz wojskowych gromadził w jednym z pomieszczeń tego klasztoru metryki i akta stanu cywilnego polskich jednostek wojskowych i wysyłał je systematycznie do Oliwy k. Gdańska.
Z ksiąg metrykalnych wywiezionych przez Sippenamt część obejmująca księgi z terenu archidiecezji lwowskiej została odnaleziona w 1947 roku przez mgr A. Derenia (pracownika Archiwum Państwowego we Wrocławiu – dopisek autorki) w jednym z browarów w Brzegu, natomiast ksiąg z terenu diecezji przemyskiej, mimo usilnych poszukiwań, nie udało się odnaleźć”.
Do tej chwili, mimo poszukiwań podejmowanych przez dyrektora Archiwum Archidiecezjalnego w Przemyślu, ks. dr. Henryka Borcza, los ksiąg z diecezji przemyskiej nie jest znany.
Wojenne dzieje ksiąg gmin Kościoła Ewangelickiego-Augsburskiego i Helweckiego Wyznania (lokalny kościół ewangelicki w Galicji skupiał głównie kolonistów niemieckich; w okresie rozkwitu liczył ok. 33 tysięcy wiernych) nie są do końca znane. Co zrozumiałe, księgi te Niemcy gromadzili oddzielnie, cały czas przejmując je z kancelarii gmin ewangelickich.
Wojenne losy ksiąg: pieczęci NKWD
Na wielu księgach w zasobie AGAD, znajdują się pieczęci Centralnego Archiwum Ewangelickiego dla kościelnej prowincji Śląsk we Wrocławiu, z informacją, że w lipcu 1940 roki zostały zmikrofilmowane. Gdzie znajdowały się do końca wojny i jak trafiły do Archiwum Zabużańskiego USC w Warszawie nie wiadomo.
Księgi gmin ewangelickich z polskiej części Wołynia, wraz z protestantami przesiedlonymi w 1940 roku do Wielkopolski, znalazły się w Poznaniu.
Wśród ksiąg ewangelickich znalazły się też księgi rzymskokatolickiej parafii Machliniec, zamieszkałej w większości przez niemieckich osadników, ale katolików. Po wojnie księgi z Poznania trafiły do Archiwum Zabużańskiego.
Maciej Matwijów, badacz losów polskich dóbr kultury na Ukrainie pisał, że o zwrot ksiąg metrykalnych w sierpniu 1945 roku, wnosiła Komisja Ekspertów dla Przejęcia Polskiego Dobra Kulturalnego przy Związku Patriotów Polskich we Lwowie. W memoriale była mowa o zwrocie Polsce metryk i ksiąg stanu cywilnego rzymskokatolickich i ewangelickich z ZAGS (archiwum stanu cywilnego) we Lwowie oraz ksiąg stanu cywilnego dotyczących ludności rzymskokatolickiej z lokalnych archiwów ZAGS.
Również arcybiskup lwowski Eugeniusz Baziak dwukrotnie w 1946 roku, zwracał się, najpierw do Głównego Pełnomocnika Rządu RP do Spraw Ewakuacji Ludności Polskiej z USRR w Łucku, a następnie do Generalnego Pełnomocnika Rządu RP do Spraw Repatriacji w Warszawie o zgodę na rewindykację kopii ksiąg metrykalnych archidiecezji lwowskiej z lat 1866-1938, podkreślając ich znaczenie dla przesiedleńców, bowiem
ludność ewakuowana, pozbawiona przeważnie dokumentów osobistych, nie mogłaby w przyszłości na nowych miejscach zamieszkania uzyskać jakichkolwiek świadectw metrykalnych.
Władze radzieckie nie zgodziły się na wydanie kopii ksiąg metrykalnych przechowywanych w urzędach ZAGS. W 1946 roku rozstrzygnięto tę sprawię odrębnym porozumieniem rządów Polski i Ukrainy. Kopie ksiąg metrykalnych miały zostać przekazane polskim władzom.
Wojenne losy ksiąg: powojenne straty
Księgi metrykalne były prowadzone obowiązkowo w dwóch egzemplarzach. Pierwopis pozostawał w parafii/gminie, wtóropis wysyłano do archiwum kościelnego albo organu administracji państwowej (w przypadku ksiąg metrykalnych wyznania mojżeszowego). Rosjanie, a potem Niemcy zabierali wszystkie księgi, a dwa egzemplarze tych samych roczników ksiąg mogły mieć różne wojenne losy.
W przypadku części ksiąg metrykalnych mamy pewne informacje o ich bezpowrotnej utracie. Wiadomo, że w filii tarnopolskiego archiwum obwodowego w Krzemieńcu, po wkroczeniu wojsk niemieckich, urządzono więzienie. Stacjonujący w nim żołnierze spalili lub zniszczyli zgromadzone tam księgi metrykalne z Wołynia z lat 1790-1939.
Ministerstwo Administracji Publicznej we wrześniu 1945 roku zażądało od urzędów wojewódzkich informacji o stanie zachowania ksiąg metrykalnych w podległych im powiatach. Zofia Szulc, omawiając zasób metrykalny archiwum w Rzeszowie, przytoczyła fragment odpowiedzi starostwa powiatowego w Brzozowie:
USC Brzozów, wyznaniowy, rzym.-kat.: «żołnierze Armii Czerwonej zniszczyli duplikaty ksiąg zmarłych od 1876 do 1891; Księgi Bractw Kościelnych, zbiory zarządzeń i okólników oraz inne dokumenty»,
USC Barycz, wyznaniowy, rzym.-kat.: «w roku 1942 władze okupacyjne zabrały metryki urodzeń od 1860 do 1925 roku, ślubów 1860-1942 i księgę status animarum».
W USC w Dydni w 1944 roku «zaginęły wszystkie księgi metrykalne»,
USC Końskie, wyznaniowy, gr.-kat.: «nieczynne ksiądz wyjechał w 1945 roku do ZSRR i księgi
zabrał».W księgach w Izdebkach i Przysietnicy (rzym.-kat.) «wszystkie księgi metrykalne zostały zrabowane przez nieznanych
sprawców».
Przytoczony fragment doskonale obrazuje wojenne losy ksiąg metrykalnych i daje odpowiedź na pytanie dlaczego, w przypadku ksiąg niektórych parafii czy gmin, często nie można odnaleźć nawet śladów ich niewątpliwego istnienia.
Autorka: Małgorzata Kośka, Archiwum Główne Akt Dawnych.
Pierwotne miejsce publikacji: More Maiorum nr 11 (34)/2015.