Brat Maciej, a właściwie Stanisław Janiec (nazwisko zdeformowane od formy Joniec) urodził się w 1902 roku – w rodzinie chłopskiej – jako trzecie dziecko Filipa i Tekli z Prygów. Stanisław miał pięcioro rodzeństwa i już od najmłodszych lat pomagał rodzicom na roli. Mały Stanisław nie chodził do szkoły, ale rodzice zadbali o edukacje syna. Nauczył się wówczas czytać, pisać i liczyć, co w tak małej wiosce było sporym osiągnięciem.
Pracował również na gospodarce księdza parafii zdziarzeckiej Jakuba Krogulskiego. Tenże ksiądz wywarł na Stanisławie ogromny wpływ na jego religijność i duchowość. Brat Maciej odbył również służbę wojskową we Lwowie co jeszcze bardziej umocniło jego wiarę w Boga. A jak? A no tak, że w czasie służby w wojsku Stanisław po raz pierwszy spotkał się z pismem „Rycerz Niepokalanej” wydawanym przez franciszkanów. To właśnie lektura „Rycerza” i zamieszczanych w nim wezwań do pełnienia posługi misyjnej w Milicji Niepokalanej spowodowała, że Stanisław zaczął myśleć o wstąpieniu do klasztoru w Niepokalanowie. Droga Stanisława do przywdziania habitu zakonnego była trudna, rodzice nie chcieli, aby syn ich opuścił, a następnie wstąpił do zakonu. Zapewne było to spowodowane trudną sytuacją rodziny, w której każda para rąk do pracy była na wagę złota. W tej sytuacji Stanisław postanowił szukać rady duchowej i napisał list do o. Maksymiliana Kolbe w Niepokalanowie. Na jego pytanie: co ma czynić, tak odpisał mu o. Maksymilian Kolbe:
W odpowiedzi na Twój list, donosimy, że w wypadku – czy przestąpisz IV przekazanie wyjeżdżając z domu do klasztoru bez pozwolenia rodziców, czy też nie, to najlepiej zapytaj się w tej sprawie spowiednika, albo księdza proboszcza i zrób jak ci sumienie wskaże […]
Sumienie Stanisława wskazało, a determinacja była tak wielka, że mimo sprzeciwu rodziców opuścił dom rodzinny i bez pożegnania najbliższych wyjechał prosto do Niepokalanowa. W roku 1929 Stanisław przystąpił do zakonu franciszkanów w Niepokalanowie przyjmując imię Maciej. W klasztorze panowały nadzwyczaj skromne warunki życia, a nowo przyjęci bracia nieraz sami musieli budować dla siebie dom klasztorny i własnoręcznie sporządzać łóżka oraz domowe sprzęty.
Budowa klasztoru franciszkańskiego w Nagasaki.
24 kwietnia 1930 r. ojciec Maksymilian Kolbe przybył do Japonii z czterema zakonnikami, aby prowadzić tam działalność misyjną i założyć działalność „japoński Niepokalanów”. Rok później o. Maksymilian zakupił od tamtejszych wieśniaków ok. 2 hektarów ziemi w Nagasaki. Zakonnicy z wielkim wysiłkiem zbudowali tam klasztor u stóp góry Hikosan nazywając go Mugenzai no Sono Ogród Niepokalanej. W klasztorze tym Maksymilian Kolbe wraz z współbraćmi zaczął wydawać czasopismo „Seibo no Kishi”, czyli „Rycerza Niepokalanej” w języku japońskim. Misjonarze zbudowali również kościół, poświęcony 15 sierpnia 1934 r., a w kwietniu 1936 r. otworzyli niższe seminarium i przyjęli pierwszych uczniów. W 1936 roku „Rycerz Niepokalanej” w języku japońskim miał już nakład 65 000 egzemplarzy! W tym samym roku wrócił jednak do Polski, aby pokierować Niepokalanowem, który już wtedy był największym klasztorem katolickim na świecie. W chwili wybuchu II wojny światowej żyło tam i pracowało około 700 zakonników! Po wybuchu II wojny światowej o. Maksymilian Kolbe został aresztowany przez Niemców w 1941 roku i osadzony w więzieniu Gestapo na Pawiaku w Warszawie. 28 maja 1941 roku został przewieziony do obozu koncentracyjnego w Auschwitz–Birkenau. Tutaj krzepi upadłych na duchu, spowiada, dzieli się z innymi tym, co najcenniejsze: miską zupy i chlebem. W końcu ofiaruje swoje życie za innego więźnia. O. Kolbe zmarł 14 sierpnia 1941 roku, dobity przez hitlerowców zastrzykiem trucizny, jako jeden z ostatnich więźniów zamkniętych w bunkrze głodowym. Został beatyfikowany 17 października w 1971 roku przez papieża Pawła VI, natomiast Jan Paweł II, 10 października 1982 roku, ogłosił go świętym, nazywając „patronem naszych trudnych czasów”.
Brat Maciej 20 marca 1933 r. został wezwany do Japonii do pomocy przy budowie misji i wspólnie z trzema innymi braćmi (Norbert Malinowski, Iwo Czado, Norbert Kurek) wyjechał na misje do Japonii, do Nagasaki. Podróż braci z Niepokalanowa do Nagasaki odbywała się okrętem przez Marsylię oraz Hongkong i trwała ponad miesiąc. Brat Maciej w Nagasaki pomagał przy rozbudowie klasztoru, budowie kościoła oraz przy drukowaniu „Rycerza”. Pobyt i praca w Japonii nie były łatwe. Zdarzały się sytuacje bardzo przykre: i głodno, i chłodno, i za ojczyzną tęskno. Misjonarze znosili wszystko z pogodą ducha . Ze względu na ciągły brak pieniędzy – klasztor utrzymywał się z pieniędzy przesyłanych przez Niepokalanów, zakonnicy starali się być samowystarczalni. Zakonnicy uprawiali więc pole i ogród, hodowali kury, krowy i świnie, wypiekali chleb, wyrabiali ser, robili pończochy oraz wykonywali wszelkie prace budowlane przy klasztorze i seminarium. Gwardian o. Kornel Czupryk zlecił bratu Maciejowi opiekę nad krowami, a gdy zostawało mu wolnego czasu wypiekał chleb oraz placki. Z tym zajęciem wiąże się przygoda brata Macieja z japońską policją. Przez nieszczęśliwy zbieg okoliczności (zatkany komin) świąteczne wypieki brata Macieja spowodowały pożar dachu piekarni, która przylegała do klasztoru. Pożar został szczęśliwie ugaszony przez straż pożarną, ale brat Maciej został aresztowany przez policję. Na posterunku został przesłuchany przez komendanta policji, pouczony o ostrożnym obchodzeniu się z ogniem i zwolniony do klasztoru…
[…] Misjonarze przeżyli prawie cały okres II Wojny Światowej pracując i pełniąc swoją posługę w Nagasaki. Władze japońskie po wybuchu wojny z USA zlikwidowały przyklasztorną szkołę, a w jej budynku osadzono internowanych Amerykanów i Anglików. Po wylądowaniu wojsk amerykańskich na Okinawie rozpoczęły się bombardowania Japonii, w tym Nagasaki. Sami zakonnicy (w tym brat Maciej) zostali internowani 2 sierpnia 1945 r. i osadzeni wraz z innymi obcokrajowcami 200 km od Nagasaki w miejscowości Tochinoki. Do opieki nad klasztorem i japońskimi internistami pozostało tylko dwóch braci . Amerykanie 9 sierpnia o godzinie 11:02 zrzucili nad Nagasaki bombę atomową o nazwie „Fat Man” („Grubas”). Wybuch bomby atomowej nad Nagasaki pochłonął około 75 tys. ludzi oraz zniszczył blisko połowę miasta.
Była to wielka tragedia dla miasta i jego mieszkańców. Bomba wybuchła dokładnie nad Urakami (przedmieście Nagasaki), nad Katedrą Urakami – wtedy największą katedrą w Azji Wschodniej. Klasztor franciszkański odległy zaledwie 6 km (sic!) od epicentrum wybuchu ocalał, stracił jedynie szyby w oknach i została uszkodzona przyklasztorna szkoła. Szczęśliwie przed niszczycielską siłą bomby osłoniło go zbocze góry Hikson. 15 sierpnia 1945r. wojna została zakończona podpisaniem kapitulacji przez Japonię. Już na drugi dzień bracia Maciej, Kasjan i Romuald powrócili do Nagasaki, na telefoniczne wezwanie braci opiekujących się klasztorem. Po wojnie franciszkanie pomagali mieszkańcom Nagasaki – ofiarom bombardowania – w powrocie do normalnego życia. Zakonnicy pomagali Japończykom w życiu codziennym, ale przede wszystkim głosili Ewangelię i kult Niepokalanej. Obecnie Nagasaki jest najbardziej „katolickim” miastem w Japonii. Spośród ponad 400 tys. mieszkańców prawie 10 procent stanowią chrześcijanie. Przyczynili się do tego franciszkańscy misjonarze osadzeni w Japonii przez o. Maksymiliana, w tym brat Maciej.
Brat Maciej utrzymywał stały kontakt z rodziną, prowadził korespondencję z bratem Piotrem Janiec i jego żoną Rozalią, a po ich śmierci z ich córką Władysławą Kmieć, mieszkającą w Żarówce. Brat Maciej odwiedził dwukrotnie Żarówkę od czasu wyjazdu do Japonii. Pierwszy raz było to w 1969 r. W trakcie tej wizyty brat Maciej wraz z rodziną odwiedził sanktuaria maryjne w Polsce. Brat Maciej złożył śluby wieczyste 11 lutego 1935 r. w Nagasaki, całe życie poświęcił pracy w ośrodku misyjnym w klasztorze oraz w wydawnictwie „Rycerza”. Kiedy w roku 1974 japońska misja o. Maksymiliana Kolbego przekształciła się administracyjnie w zakonną prowincję, Polacy tam pracujący mieli do wyboru: powrócić do rodzimej prowincji w Polsce lub pozostać w prowincji japońskiej. Niektórzy powrócili, ale brat Maciej,między innymi z bratem Zeno Żebrowskim oraz bratem Sergiuszem, pozostał w Japonii. Z racji swojego wesołego usposobienia był lubianym zakonnikiem zarówno przez odwiedzających klasztor wiernych, jak i zwykłych turystów. W dniu 12 stycznia 1995 r. postanowieniem Prezydenta Rzeczpospolitej – Lecha Wałęsy, na wniosek ministra spraw zagranicznych Stanisław Janiec wraz z czterema innymi misjonarzami pracującymi od wielu lat w Japonii (Władysław Kwiecień, Władysław Młynik, Bolesław Pęsiek, Stanisław Siry) został odznaczony, za wybitne zasługi na rzecz Polski, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Uhonorowanie odznaczonych odbyło się w Nagasaki 30 maja 1995 roku. Brat Maciej został też uhonorowany przez władzę Nagasaki odznaczeniem za zasługi dla miasta. Stanisław Janiec dożył sędziwego wieku 94 lat, zmarł 30.08.1996 r. w klasztorze Konagai koło Nagasaki. Jest pochowany w cmentarzu Nagasaki. Po śmierci brata Macieja na adres rodziny przyszły pisma, listy oraz zdjęcia dokumentujące życie tego nadzwyczaj skromnego sługi bożego. Dokumenty te przesłał zakonny kolega brata Macieja – brat Sergiusz Pęsiek.