Niejednokrotnie zastanawiam się nad tym, czy moi przodkowie w jakiś sposób pomagają mi w poznawaniu rodzinnej historii? Często mam uczucie, że są sytuacje, które okazują się nie do rozwiązania dla zwykłego śmiertelnika.
Jestem pewny, że nie tylko ja, ale każdy genealog, ma w rodzinie osobę, o której wie niewiele, a tak naprawdę nie wie nic. Latami szukamy, grzebiemy, pytamy, często bez żadnego skutku… Czasami mam również wrażenie, że za bardzo kombinujemy i szukamy abstrakcyjnych rozwiązań. Na pierwszy rzut oka sytuacja jest skomplikowana, a odpowiedź często jest bliżej niż nam się wydaje.
Warto się zastanowić nad tym, dlaczego zaczęliśmy się interesować właśnie genealogią? Czy hobby to “dojrzewało” w nas od lat – i w pewnym momencie postanowiliśmy uporządkować zbierane dokumenty? Czy może był to impuls, który spontanicznie pchnął nas w genealogiczną otchłań?
Jeśli nagle postanowiliśmy “pogrzebać” w rodzinnej przeszłości, to czy możliwe jest, aby za takim, a nie innym obrotem wydarzeń, stali nasi przodkowie? Być może chcieli oni, aby ktoś z żyjących potomków, przywrócił pamięć o zmarłych przodkach? A może to ja tworzę nadinterpretację niektórych faktów?
Pamiętam, że jakieś 2 lata temu zacząłem indeksować małżeństwa z parafii moich przodków. Była to chwila, kiedy nagle przyszła myśl, aby spisać śluby, akurat z tych 20 lat – chociaż do wyboru miałem kilkadziesiąt innych roczników. Dzięki temu trafiłem na metryki małżeństw dwóch Franciszków Jakmanów – jeden urodzony w 1837 r., drugi 2 lata później. Podczas własnych poszukiwań pomyliłem ich ze sobą i tworzyłem wywód przodków dla Franciszka, który nie był moim antenatem. Na szczęście okazało się, że ojciec “młodszego Franciszka” był bratankiem ojca tego starszego, więc do skorygowania nie miałem wiele. Zastanawia mnie jednak, czy był to zwykły zbieg okoliczności? Czy może “coś” pchnęło mnie do tego, aby zacząć indeksować akurat tę parafię?
Równie często zdarza mi się wklepać w Genetekę szukane nazwisko – nie licząc na żadne nowe odkrycia, odnajduję kolejnych przodków lub krewnych… Czy wcześniej tych rekordów nie było? Były! Ale dlaczego ich wówczas nie widziałem? Chwilowa zaćma, awaria sprzętu, czy może brak logicznego myślenia…?
Jedno jest pewne – warto co jakiś czas analizować dawno odnalezione metryki. Zawsze mogliśmy przeoczyć niektóre informacje lub też uznać je wówczas za nieistotne. Dzisiaj może okazać się, że są to dane, które pozwolą nam zawędrować w las pełen drzew. A być może będzie nad Wami czuwał przodek i i postawi w tym lesie drogowskaz?
Jak napisano w Ewangelii Św. Łukasza – Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Nie zwlekajcie, zabierzcie się do szukania! Może dzisiejszy wieczór okaże się przełomowy? Powodzenia!