O tym, że genealogia jest dyscypliną wymagającą niezwykłej cierpliwości, nieco detektywistycznych predyspozycji oraz analitycznych umiejętności, przekonuje się prędzej czy później niemal każdy badacz rodzinnych korzeni.
W przedmiocie źródeł poszukiwań informacji, na ogół podkreśla się, że na samym początku drogi należałoby zacząć od przeprowadzenia rozmów z najstarszymi członkami rodu. Metryki bowiem de facto pozostaną w zbiorach na zawsze, zwłaszcza jeśli zostały zdigitalizowane. Oczywiście kwestia, czy robić to równoległe z wizytami w archiwach pozostaje otwarta, bo aby z takim najstarszym członkiem rodu właściwie poprowadzić rozmowę – czyli już nie tylko o samych podstawowych faktach – wypadałoby wiedzieć, o co pytać, czy też, jakie posiadane informacje należy zweryfikować. A aby to wiedzieć, pewną udokumentowaną wiedzą warto również dysponować.
Rozmowy oszczędzą czasu
Nie zmienia to jednak faktu, że to właśnie rozmowy z najstarszymi członkami rodu, czy też generalnie osobami, które w rodzinie dysponują taką poszerzoną wiedzą historyczną, jest najistotniejsza. Sam mogłem niejednokrotnie się o tym przekonać, badając własne korzenie. I to najważniejsza zarówno na początku drogi, gdzie wskazuje właściwy kierunek poszukiwań, oszczędzając czas i chroniąc przed fałszywymi tropami, jak i w jej trakcie, bo tu z kolei może nadać całkowicie nowy wymiar wieloletnim poszukiwaniom, czy też przyczynić się do ruszenia jakiegoś drobiazgu, z którym „stoimy” od lat.
Dlatego też niezależnie od tego, czy zaczynamy naszą przygodę z genealogią, czy też jesteśmy już na wydawałoby się zaawansowanym etapie, nie powinniśmy ograniczać się do jednej takiej rozmowy, zakładając, że o wszystko zapytaliśmy czy też osoba ta już nie ma nic więcej do powiedzenia. Z pewnością ma i nie jest to tylko kwestią celowego przemilczenia, ale tego, że jest to normalny proces u każdego człowieka, polegający na tym, że pewne rzeczy zapominamy, inne przypominamy sobie wskutek takich właśnie pytań, a do rozmów o pewnych sprawach wręcz dopiero dojrzewamy.
Taki właśnie schemat sprawdza się w moim przypadku, kiedy od lat rozmawiam o rodzinnych korzeniach z 84-letnią siostrą mojej babci. Osobą obdarzoną fenomenalną, jak na ten wiek, pamięcią, a jednocześnie dysponującą dość rozległą wiedzą historyczną, którą potrafi umiejętnie powiązać z faktami z życia rodziny. To właśnie rozmawiając z ciocią po raz kolejny, każdorazowo słyszę informację, która bądź nadaje nowy kierunek moim poszukiwaniom, bądź też otwiera sprawy wydawałoby się już definitywnie zamknięte. Gdyby zatem nie liczne rozmowy, na ogół już o szczegółach, obok pewnych spraw przeszedłbym zupełnie obok.
Autor: Robert Zenc
To tylko 30% artykułu. Cały tekst dostępny jest w More Maiorum 4(51)/2017, który można bezpłatnie pobrać poniżej[/notification]