W 1895 r., w niewielkiej wsi Langwaltersdorf (ob. Unisław Śląski), mieszczącej się między Wałbrzychem a Mieroszowem, Anna Jungnitsch zabiła swojego ojca, a następnie przygotowała z niego „marynowaną wieprzowinę”. Swymi wyrobami chciała nawet poczęstować policjantów…
Jungnitsch był 70-letnim wdowcem, trudniącym się, jak wielu w tym czasie – tkactwem. Mieszkał razem z córką, która zajmowała się domem. Sąsiedzi nie dostrzegali niczego, co mogłoby by niepokoić w tej rodzinie. Pewnego dnia córka pokłóciła się z ojcem, bo ten miał zniszczyć jej ogród. Na następny dzień ślad po Jungnitschu zaginął…
Wyszedł do sąsiedniej wsi i nie wiadomo kiedy wróci
– tłumaczyła mieszkańcom wsi Anna.
Postrzegana była jako bardzo czysta kobieta
– donosiły gazety.
Niewielu wierzyło w to, że to córka mogła stać za zaginięciem ojca. Jednak policja zdecydowała się sprawdzić, czy w mieszkaniu Jungnitschów jest wszystko w porządku. W tym momencie Anna przygotowywała kiełbasy, a cały dom był bardzo dokładnie posprzątany.
Ówcześni dziennikarze donosili, że Jungnitsch chciała poczęstować policjantów swoimi wyrobami. Stróżów zainteresowała jednak tak duża ilość mięsa w mieszkaniu kobiety – we wsi nie było żadnego rzeźnika, a zwierząt Anna nie hodowała. Władze postanowiły zapytać miejskich rzeźników, czy ktoś z Langwaltersdorfu zamawiał u nich duże ilości mięsa. Odpowiedź była negatywna. To wystarczyło sądowi, by aresztować Annę.
W jej domu znaleziono później niemieckie tłumaczenie eseju Jonathana Swifta “Skromna propozycja. Co zrobić, by dzieci biedaków nie były ciężarem dla swych rodziców lub kraju”.
Prasa informowała:
wygląda na to, że kobieta została zachęcona do okropnej zbrodni przez czytanie jednego z klasyków
W dalszych częściach domu znaleziono zakrwawioną koszulę, która należała do 70-letniego ojca. Kobieta nie przyznawała się do zabójstwa, dopiero spięta pasami kaftanu bezpieczeństwa, powiedziała:
Zabiłam swojego ojca, smakował doskonale
Z jej zeznań wynikało, że zadała kilka ciosów siekierą w stronę swojego ojca. Spływającą krew zebrała w naczyniach, by zrobić … kaszankę!
Później odcięłam nogi, które chciałam posolić i zapeklować. Usunęłam serce, nerki i wątrobę. Zjadłam ją ugotowaną z rzepą
– opisywała w rozmowie z sędzią.
Oprócz tego przetopiła tłuszcz na smalec, zrobiła 7 kiełbas i zjadła co najmniej 9 kilogramów mięsa…
Tę tragedię opisywały setki amerykańskich i europejskich gazet. Pisano, że był to
najbardziej niezwykły przypadek ludzkiej deprywacji
Nie jest znany wyrok, który zapadł w tej sprawie.
Artykuł z amerykańskiej gazety “Los Angeles Herald” z 22 października 1895 r. dostępny jest w portalu California Digital Newspaper Collection.