“Był nie tylko moim dziadkiem, ale i prawdziwym przyjacielem…” [praca konkursowa]

Z jakiego powodu można być z kogoś dumnym, co powoduje powyższy stan? Gdy nasz przodek był utytułowanym magnatem, posiadał niezliczone włości, wsławił się w licznych wojnach lub stworzył jakieś wiekopomne dzieło, to jest powód do bycia z niego dumnym?

Wśród swoich przodków mógłbym wskazać takich, którzy spełniają powyższe kryteria, jednak w tym przypadku nie byłaby to duma z przodków, a jedynie snobizm. Dumny jestem i będę do końca swojego życia, z mojego dziadka macierzystego – Mieczysława Tykwińskiego…

Do dzisiaj pamiętam nasze pożegnanie. Było to 26 września 1983 roku, gdy wyjeżdżałem do szkoły wojskowej. Pokłóciliśmy się wtedy, ot tak, jak to bywa w rodzinie. Byłem wtedy bardzo młody, impulsywny i zapalczywy. Wtedy w złości padły z moich ust słowa, które niestety się spełniły – nie chcę cię już więcej widzieć, wykrzyczałem. I już nie zobaczyłem… Od tamtej pory tysiące razy w myślach błagałem o Jego wybaczenie… Tysiące razy chciałem usłyszeć Jego głos, poczuć ciepło dłoni i zapach „Przemysławki”.

Minęły już 32 lata od chwili, kiedy widzieliśmy się ostatni raz. To już prawie wieczność, ale ta chwila zostanie ze mną już na zawsze. Dziadek przeżył 77 lat, z czego 45 lat z jedyną miłością swojego życia – Haliną z domu Piórkowską, moją babcią.

W jego życiu naprawdę ważne były dwa miejsca – Ożarowska, w dawnych podwarszawskich Dobrach Wielka Wola i Czyste i Ochocza w podwarszawskiej Falenicy. Wybudował dwa domy, posadził niejedno drzewo, syna niestety nie pozostawił. Miał jednak córkę, z której był bardzo dumny, dwoje wnucząt i dwoje prawnucząt – jedno z nich urodziło się już po jego śmierci. Brał udział w tworzeniu czegoś znaczącego – polskiego kodu pocztowego. Za życia napisano o nim w „Kronice Warszawy”, a po śmierci w kilku książkach i stronach internetowych. Wyróżniono go kilkoma odznaczeniami resortowymi i związkowymi, srebrnym i złotym Krzyżem Zasługi oraz Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Przez całe swoje życie związany był z Pocztą Polską i Warszawą – za obydwie oddał 63 dni swojego życia. Przez całą okupację niemiecką narażał swoje życie, ratując życie innych – Polaków i Żydów. Czy był człowiekiem spełnionym, który w życiu osiągnął wszystko, co mógł osiągnąć? Nie wiem co odpowiedziałby na to pytanie, gdybym mógł je zadać. Był skromnym człowiekiem, więc zapewne powiedziałby, że to nic wielkiego, że inni zrobili o wiele więcej i zapłacili znacznie większą cenę. Nie potrafił się nad sobą użalać i we wszystkim widział jakieś dobre strony. Miał wielki talent kulinarny, który określałem mianem „zrób z niczego coś”.

cypla2

Pamiętam jego cudowne kanapeczki, takie małe „tartinki”, które tworzył nawet wtedy, gdy ja w lodówce zauważałem tylko pustkę i słyszałem echo swojego głosu, narzekającego, że nie ma nic do zjedzenia. Świąteczne śledziki, ryba po grecku, karp po żydowsku i ryba faszerowana w wykonaniu dziadka Miecia, są w mojej rodzinie wspominane do dzisiaj. Taki właśnie był i takim pozostanie w mojej pamięci…

Dlaczego jestem z niego dumny? Był nie tylko moim dziadkiem, ale i przyjacielem… Chyba jedynym i w pełnym tego słowa znaczeniu. To on mnie wychowywał, gdy mieszkałem w Falenicy. Gdy miałem zaledwie 3 lata nauczył mnie czytać i pisać. Bardzo dużo ze mną rozmawiał, wyjaśniał wszystkie zagadki, otaczającej mnie dziecięcej rzeczywistości. Uczył szacunku dla wszystkiego, co żyje. Wyjaśniał co jest dobre, a co złe. Gdy zacząłem już dorastać i wchodzić w „trudny wiek” również był przy mnie. Mogłem mu się zwierzyć z wszystkiego, z każdej tajemnicy, intymności, smutku i radości. Nigdy mnie nie krytykował, zawsze wysłuchiwał i na wszystko potrafił znaleźć radę. Był bardzo skromnym człowiekiem, zawsze uśmiechniętym i życzliwym. Od jego nagłej śmierci minęło ponad 32 lat, a ja w dalszym ciągu pamiętam tembr jego głosu i zapach wody kolońskiej, której używał. Widzę jego twarz i spokojne jasnoniebieskie oczy, których spojrzenie zawsze mnie uspakajało. Każdego dnia w skrytości myśli szepczę – wróć, bo bardzo tęsknie…

Jestem z niego dumny, ponieważ potrafił mnie nauczyć wszystkiego co dobre i ważne w życiu. Mógł spokojnie patrzeć w swoje odbicie w lustrze i doskonale wiedział, co oznacza łaciński termin dignitas hominis. Ta bezcenna wiedza przypadła mi w spadku…

Autor: Piotr Cypla

Total
0
Shares
Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Previous Article

Założyciele wsi, księgowy i holenderscy mennonici. Przodkowie Anny German

Next Article

Ojciec Jan Beyzym – budowniczy szpitala na Madagaskarze

Related Posts