Od III Ogólnopolskiej Konferencji Genealogicznej w Brzegu minął blisko miesiąc. Czas więc na relację i ocenę tego największego zjazdu polskich genealogów.
Genealodzy do Brzegu zjechali tłumnie – już w piątek, pierwszy dzień konferencji, w obiektach noclegowych zameldowało się wielu jej uczestników. W przeciwieństwie do dwóch poprzednich edycji, pierwsze prelekcje miały miejsce już w piątek na sali bankietowej. Swym wystąpieniem, a właściwie stand-upem, publiczność zaciekawił Adam Pszczółkowski, który przedstawił, jak wyglądają poszukiwania genealogiczne w ukraińskich archiwach. I jeśli „Genealogia wieczorową porą” miałaby zostać w programie kolejnych konferencji, to niech to będzie jedna luźna, humorystyczna, ciekawa, a przede wszystkim zwięzła jedna prelekcja, czyli tak jak miało to miejsce w przypadku “ukraińskich archiwów”.
Integracja następnie przeniosła się w różne miejsca – zależnie od tego, kto gdzie nocował. I z pewnością tego potrzebują genealodzy – jeśli mają możliwość spotkania się z innymi raz w roku, często przyjeżdżając z innych krajów, to niech mają jak najwięcej czasu dla siebie. Oczywiście, wykłady są ważne i istotne, inaczej to nie byłaby konferencja, jednak, co najbardziej zapamiętaliście z wycieczek szkolnych? Zapewne hasło „czas wolny”, który był zawsze przewidziany przez wychowawców.
W sobotę, na Zamku Piastów Śląskich, oficjalnie rozpoczęto III Ogólnopolską Konferencję w Brzegu. Zarówno wykłady sobotnie, jak i te niedzielne, były podzielone na bloki tematyczne. Bardzo ciekawe wykłady mieli goście ze Stanów Zjednoczonych – Dorena Wasik oraz prof. Jonathan Shea. Także dr Monika Braun w interesujący sposób przedstawiła historię swojej rodziny, przy okazji pokazując, jak wyglądał jej warsztat badawczy i z jakich źródeł korzystała, ustalając kolejne informacje o swoich przodkach. Sobotnie wykłady za Zamku zakończył Eryk Jan Grzeszkowiak swoją prelekcją o genealogii genetycznej. Z niedzielnego programu niestety wypadła trójka prelegentów – przyznaję, w tym dniu wielu wykładów nie słyszałem, ale frekwencja, podobnie jak dzień wcześniej, dopisywała równie dobrze.
Wiele rozmów “pozakulisowych” – aczkolwiek równie ciekawych, toczyło się w zamkowych krużgankach. To tutaj można było kupić publikacje wydane przez WTG “Gniazdo”, dowiedzieć się informacji o genealogii genetycznej, a często po prostu porozmawiać, wymienić się swoimi doświadczeniami, czasem odnaleźć nieznaną rodzinę 😉
Konferencja w Brzegu to nie tylko to, co widzimy – ale także mnóstwo pracy, która gołym okiem jest niewidoczna. A jeśli konferencja będzie coraz popularniejsza (na co wszyscy liczymy!), to pracy tej z pewnością będzie przybywać. Jeśli tylko można dołożyć dwie krople dziegciu do beczki miodu: dobrym pomysłem mógłby być podział wykładów na różne sekcje, które toczyłyby się w jednym czasie w osobnych salach – jeśli ktoś nie byłby zainteresowany archiwistyką, pewnie z chęcią posłuchałby o genealogii genetycznej – i na odwrót; słuchając wykładów czasami odnosiłem wrażenie, że niektórzy prelegenci nie przedstawiali tego, jak dane dokumenty odnaleźć, czyli genealogicznego know-how, ale to, co znaleźli. Oczywiście, to także jest istotne, jednak myślę, że większość słuchaczy, szczególnie tych początkujących, jest zainteresowana tym, jak dotrzeć do omawianych archiwaliów, gdzie można je znaleźć i dopiero na końcu, krótko, jakich informacji dostarczają o rodzinie.
Po raz kolejny trzeba tutaj pochwalić niesamowitego Zbyszka Nalichowskiego – fenomenalnego prowadzącego, co nie jest tylko moją opinią, ale ma także potwierdzenie w rozmowach innych uczestników konferencji. Także
Teraz nie pozostaje nic innego, jak oczekiwanie na #4Brzeg. A Wy jak wspominacie konferencję? 🙂