W Lidze Narodów działała Komisja Doradcza do Spraw Opium, która miała za zadanie kontrolę handlu i obrotu narkotykami. Komisja kierowała się zasadami ustalonymi na Konwencji Opiumowej w 1925 roku. Trudna to była misja, nie wszystkie istotne państwa podpisały Konwencję. Nie uczyniły tego na przykład Chiny…
Komisja Doradcza ustalała, kontrolowała i zatwierdzała zapotrzebowanie państw na narkotyki, przedstawione przez Organ Kontrolujący. W 1933 roku zamówienie złożone przez rząd II Rzeczpospolitej na kolejny rok wyglądało następująco:
- Morfina – 850 kg,
Kodeina – 1000 kg,
Dionina – 125 kg,
Dicodid – 8 kg,
Eukodal – 10 kg,
Kokaina – 118 kg.
Narkotyki służyły do produkcji leków, głównie przeciwbólowych i przeciwkaszlowych. Łatwo zauważyć, że w spisie zamówionych środków odurzających, mających inne przeznaczenie niż wskazywałaby nazwa, brak było heroiny. Uznana była za najbardziej szkodliwy narkotyk. Legalną drogą nie mogła dostać się do Polski i innych państw, ale z przemytu owszem. Obok niej szmuglowana była również kokaina.
Do Centrali Kryminalnej Policji Państwowej w Warszawie, w marcu 1933 roku, trafiło pismo od Dyrekcji Policji Związkowej w Wiedniu, z oddziału narkotyków. W liście była zawarta informacja o zawodowym przemytniku narkotyków – Mechelu Halpernie. W jego sprawie toczyło się od jakiegoś czasu dochodzenie karne. Mimo stawianych mu poważnych zarzutów, Halpern na swoją prośbę otrzymał zgodę sądu na wyjazd z Wiednia do chorego ojca w Bolechowie. Wyjechał 13 grudnia 1932 roku i miał powrócić 5 stycznia. Nie wrócił jednak na czas, tłumaczył przez swego zastępcę prawnego, że zachorował. Wiedeńska policja zwróciła się do policji polskiej z wnioskiem o sprawdzenie, czy istotnie Halpern z powodów zdrowotnych nie pojawił się w sądzie. Może bardziej byłoby istotne pytanie, czy polskiej policji wiadomo było, gdzie przebywał Halpern?
Sprawa była poważna i zapewne nie tylko komendantowi głównemu Policji Polskiej wydawało się nierozsądne wypuszczenie z kraju, w którym był sądzony, człowieka oskarżonego o sprowadzanie narkotyków. Wiadomo było policji austriackiej, że Halpern sprowadzał materiały odurzające z Bałkanów i rozprowadzał je w krajach zachodnich.
10 kilogramów kokainy
Komendant główny PP polecił podwładnym podjęcie natychmiastowych działań w celu ustalenia miejsca pobytu Halperna. Jednocześnie zostały ustalone przestępcze działania przemytnika w ciągu kilku ostatnich lat.
Ewidencja policji wiedeńskiej odnotowała Mechela Halperna w 1929 roku, kiedy został zatrzymany przez austriacki urząd celny. W czasie kontroli w kufrze należącym do Halperna zostały znalezione narkotyki. Celnicy przeprowadzili rewizję osobistą zatrzymanego. Miał pas przemytniczy, założony na gołe ciało. Ukrył na sobie 10 kg kokainy.
Halpern odmówił odpowiedzi na pytania dotyczące szczegółów transakcji: skąd pochodziły narkotyki i dokąd miał je dostarczyć. Z paszportu wynikało, że jechał z Bazylei. Podróżował dużo po Czechosłowacji, Polsce, Jugosławii i Włoszech. Po zatrzymaniu Halpern przebywał w więzieniu do grudnia 1931 roku.
W czasie śledztwa wyszło na jaw, że Halpern współpracował z bandą przemytniczą Josuha Friedmana. Narkotyki przechodziły z Wiednia do Kairu. Metody były mniej lub bardziej wymyślne; małe ilości w listach, większe w siedzeniach wagonów kolejowych. Udowodniona ilość przemycanej kokainy wynosiła 120 kg.
W 1931 roku sąd karny w Wiedniu skazał Halperna na trzy miesiące więzienia, karę pieniężną i wydalenie z Austrii po odbyciu kary więzienia. Wyrok nie uprawomocnił się, gdyż złożony został rekurs do sądu apelacyjnego.
W 1932 roku, jeszcze zanim Halpern opuścił Wiedeń, do miejskiej placówki pocztowej dotarła przesyłka adresowana na poste restante, nadana w Konstantynopolu i skierowana do B. Kleinera. Służba celna odkryła w zwojach gazet, które stanowiły zawartość przesyłki, wydrążone miejsca. Celnicy znaleźli w nich heroinę. Jedna paczka zawierała około 600 gramów narkotyku.
W tym momencie działanie policji stało się oczywiste: poczta została objęta nadzorem. Wyznaczony agent, udający klienta, obserwował okienka pocztowe, oczekując na odbiorcę przesyłki. Nie tylko on jeden – obok stał mężczyzna, który również czekał w podobnym celu. Był nim Mechen Halpern. Dalej wszystko potoczyło się szybko: po paczkę zgłosił się odbiorca, wziął przesyłkę i skierował się ku wyjściu, za nim podążył Halpern. Za chwilę obaj zostali aresztowani.
Śledztwo sądowe i policyjne
Zatrzymany mężczyzna noszący nazwisko Kleiner zeznał, że działał na polecenie Halperna, otrzymał wynagrodzenie, a o zawartości przesyłki nie wiedział. Co ciekawe, wszystkiemu zaprzeczał sam inicjator przestępczych działań, Halpern, który twierdził, że jego obecność na poczcie była przypadkowa, a z Kleinerem nigdy nie miał do czynienia. Nie pomogła konfrontacja obu aresztantów – każdy uparcie twierdził coś innego.
Policja starała się ustalić, czy Halpern miał jakieś powiązania z Konstantynopolem. Okazało się, że mieszka tam jego syn, Abraham, trudniący się handlem. Był to jakiś ślad, mogący jednak prowadzić donikąd.
Autor: Piotr Ryttel
Do przeczytania pozostało jeszcze 70% treści. Cały wywiad dostępny jest w More Maiorum nr 2 (73)/2019 , który można bezpłatnie pobrać poniżej: