Garść porad dla genealoga na 1 listopada

Będąc na cmentarzu 1 listopada, genealog powinien pamiętać o kilku ważnych wskazówkach, by wykorzystać tę wizytę jak najlepiej.

1 listopada Kościół rzymskokatolicki obchodzi uroczystość Wszystkich Świętych. Wiąże się to ze wspominaniem tych, którzy od nas odeszli na zawsze. I nie chodzi tu tylko o osoby kanonizowane. Święto dotyczy wszystkich zmarłych, nie tylko tych, którzy zostali wyniesieni na ołtarze. Nie powinna być to uroczystość smutna, gdyż rozmyślanie, wspominanie powinny być ukierunkowane na wiarę, iż ci, których pożegnaliśmy, przeszli do zupełnie innego, lepszego świata.

Więcej o historii 1 listopada możesz przeczytać tutaj.

Kreda na 1 listopada

Może brzmi to nieco dziwnie, ale tak jak dla nauczycieli w szkole, również dla genealogów na cmentarzu, malutki kawałek białej kredy może okazać się niezbędny. Szczególnie na starych cmentarzach, na których nagrobki mają napisy żłobione w płytach kamiennych. Stojąc przed nagrobkiem, na którym ledwo widać litery – albo i już nie widać, należy przejechać bokiem kredy po tablicy. W ten sposób miejsca, w których są litery, pozostaną nie zabielone i ukaże nam się łatwy już do odczytania napis. Naprawdę warto pamiętać o kredzie, bo nawet dobrze wykonane zdjęcie może nie być wystarczające do odczytania napisów na monitorze. Dlatego jeśli jesteśmy na cmentarzu zainwestujmy złotówkę w kredę. Deszcz, który w naszej strefie klimatycznej w porze jesiennej nie jest ewenementem, szybko zmyje białe ślady na nagrobku.

Zdjęcia to podstawa

Niby sprawa prosta, ale nie dla wszystkich. Czasami widzimy na forach zdjęcia grobów, które zrobione są w sposób fatalny. Robione z odległości niemal kilometra przy ostrym naświetleniu. Przede wszystkim powinniśmy zrobić przynajmniej dwa zdjęcia każdego interesującego nas grobu – jedno ogólne, a drugie ukazujące tablicę lub napisy. W pierwszym wypadku pamiętajmy, że w kadrze ma się zmieścić tylko i wyłącznie nagrobek, który fotografujemy. Nic więcej. Tylko jeden, jedyny grób. Warto także sprawdzić, czy zdjęcie wyjdzie bardziej wyraźne z lampą błyskową, czy bez niej. Druga fotografia natomiast powinna ukazywać samą tablicę, na której napisane/wyryte jest imię i nazwisko zmarłego. Nie róbmy zdjęcia z kilku metrów, ale jeśli jest to możliwe podejdźmy bliżej i bez dużego zoomu zróbmy zdjęcie tak, aby z łatwością można było później odczytać z niego napisy.

Jeśli robimy zdjęcie z daleka warto pamiętać o tym, aby nasza ręka zbytnio się nie trzęsła. Czasami w listopadzie jest już zimno, ale na tę chwilę warto jednak utrzymać aparat w miarę nieruchomo. Jeśli na grobie jest zdjęcie zmarłego należy również wykonać zdjęcie tej fotografii. Znowu postarajmy się podejść dość blisko. Przy tych zdjęciach należy dobrze wyregulować ostrość, bo tutaj tym bardziej ważne jest nierozmycie się obrazu. Jeśli ktoś nie korzysta na co dzień z aparatu warto wcześniej poćwiczyć w domu, aby potem nie gimnastykować się na cmentarzu.

Kwiaty, gałęzie i inne przeszkody

Kiedy robimy zdjęcie samej tablicy należy zwrócić uwagę na to, czy jakaś litera lub cyfra nie jest zakryta kwiatkami rosnącymi w doniczce, zniczami lub gałęziami, czy bluszczem z pobliskich drzew. Przed wykonaniem zdjęcia trzeba odsunąć kwiaty, znicze na chwilę przełożyć, tak żeby nie były widoczne na zdjęciu. W przypadku bluszczu, który jest mocno przymocowany do grobu, jest większy problem. Możemy spróbować oderwać go ręką, ale niekoniecznie musi to dać efekt. W tym wypadku trzeba by było mieć przy sobie coś ostrego, aby ewentualne pnącza troszkę przyciąć. Wówczas bez żadnych przeszkód możemy zrobić zdjęcie w pełni widocznej tablicy nagrobnej.

Kiedy szukamy po raz pierwszy grobu, warto zapisać – jeśli ją znamy, przybliżoną lokalizację tej mogiły. O ile przeszukanie niewielkiego cmentarza nie jest problemem, o tyle odnalezienie grobu chociażby na łódzkim Zarzewiu czy warszawskich Powązkach, jest nie lada wyzwaniem.

Na 1 listopada warto zabrać kartkę

Na listopadową wyprawę warto zabrać również kartki i długopis. Są to rzeczy niezbędne ze względu na przynajmniej trzy kwestie. Pierwsza – złośliwość rzeczy martwych. Aparat  może się niespodziewanie popsuć. Wtedy przychodzi nam z pomocą niezastąpiona kartka. Nie, nie trzeba rysować nagrobka, ale zapisać dane, najlepiej w takiej formie w jakiej widnieją na tablicy. Druga kwestia też związana jest ze sprzętem fotograficznym. Jednak sytuacja jest nieco odwrotna. Bywa tak, że z karty pamięci wykasowały się wszystkie zdjęcia. Dlatego nawet przy działającym sprzęcie warto zapisać dane zmarłego, sprzęt elektroniczny zawsze może zrobić nam jakiś niemiły psikus.

Ostatnią sprawą, do której przydać nam się może kawałek kartki, jest pozostawienie kontaktu np. pod zniczem lub bezinwazyjnie przypiąć ją w widocznym miejscu. Wystarczy napisać na niej swoje imię, nazwisko, numer telefonu, adres e-mail , a także krótką informacje kim dla nas jest osoba pochowana w tymże grobie. Warto taki kawałek kartki zalaminować. Dzięki temu deszcz lub śnieg nie zmoczy i nie rozmaże pisma, więc przetrwa ona jesienno-zimową pogodę. Pozostawienie takiej informacji często przynosi rezultaty. Może rodzina odwiedza grób i ma jakieś informacje o zmarłym? Nic nas to nie kosztuje, a efekty mogą być zaskakujące.

GPS w służbie genealoga

Dla niektórych osób może okazać się to względną nowością. W naszym aparacie fotograficznym, bądź smartfonie lub tablecie, możemy ustawić funkcję, dzięki której każde zdjęcie będzie miało zapisane dokładne współrzędne geograficzne konkretnego miejsca, czyli w tym wypadku grobu. W domu będziemy mogli nanieść zdjęcia chociażby na mapę Google, na której automatycznie zaznaczą nam się markery (punkty). Funkcja ta nie należy już raczej do serii „dodatkowych”, ale warto sprawdzić, czy nasz smartfon na pewno zapisuję lokalizację. Nie każde urządzenie, zwłaszcza starsze, tę możliwość posiada.

Kiedy jesteśmy już na cmentarzu, a widzimy ciekawy lub bardzo stary grób, warto zrobić zdjęcie. Przy następnej wizycie na cmentarzu mogiły może już nie być, a zdjęcie zawsze zostanie. Czasami warto też rozejrzeć się dookoła znalezionego grobu krewnego, czy nie ma tam pochowanych osób o tym samym nazwisku. Ludzie zawsze chcieli, aby krewni byli pochowani blisko siebie, więc w trakcie jednej wizity możemy odnaleźć kilka lub kilkanaście osób.

Fot. Foter.com

Total
0
Shares
Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Previous Article

Rodzina Ulmów w aktach metrykalnych

Next Article

[nowy numer More Maiorum] Źródła w Królestwie Pruskim, badania Y-DNA w genealogii i poszukiwania przodków na ziemi łomżyńskiej

Related Posts